Zbiornik Goczałkowicki
-
DST
107.00km
-
Czas
04:39
-
VAVG
23.01km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
HRavg
23( 12%)
-
Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejsza trasa miała w sobie urok niezapomnianych widoków. Początkowo kręcenie rozpocząłem lekko, wyjeżdżając z centrum Mikołowa w kierunku Wyr. Nogi były przemęczone po wczorajszym wyścigiem z czasem ;) Będąc już na płaskim w Gostyni, wszystko wróciło do łask. Przyjemnie się kręciło z dala od aut od Orzesza pod sam Suszec. Następnie kilka kilometrów musiałem pokonać drogą DW935 w stronę Pszczyny, by później odbić w prawo na Porębę. Tam zaczęło się wiejskie San Francisco, czyli wąska typowa droga wśród gospodarstw rolnych ze stromymi zakrętami i spadami. Poczułem spokój i mogłem przez chwilę napawać się swojskimi klimatami zielonej i kwitnącej wsi. Gdy już dojechałem do konkretnej drogi w Brzeźcach o oznaczeniu DW933, gdzie niestety znów pojawiły się samochody, kierowałem się w kierunku Wisły Wielkiej. Miałem dwie opcje: jechać drogą z oznaczeniem drogowskazu przy Kościele w Brzeźcach : "Wisła Wielka 7", lub zaczerpnąć informacji od gościa komunijnego, który zbliżając się z oddali, wchodząc ku schodom restauracji zapinał dopiero rozporek w spodniach ;) ;) Nie zawadziło go zapytać i doradził aby jechać dalej i później skręcić w lewo. Opowiedział, że droga mniej uczęszczana od tej obok Kościoła, biegnąca cały czas lasem. Zaufałem mu i pojechałem dalej i wpatrywałem się w ten zjazd. Droga DW933 tutaj przebiegała wśród urodzajnych pól dobrej jakości asfaltem. Po chwili pojawiła się zielona tabliczka Mizerów, gdzie tuż obok niej doczekałem się upragnionego zjazdu do Wisły Wielkiej drogą leśną wskazaną przez tablicę informacyjną. Na lewo był zjazd w stronę Wisły Wielkiej, na prawo w stronę przebytego już dziś Suszca, na wprost kontynuacja drogi DW933, w kierunku Jastrzębia Zdrój. Pojechałem więc w lewo i zacząłem przeklinać po cichu tego pana z otwartym rozporkiem, który zapewniał mnie o świetnej drodze. Wszystko się zgadzało, był spokój, cisza, las, zero samochodów i kilku napotkanych rowerzystów. Niestety asfalt był w opłakanym stanie, więc odbiło się to na komforcie jazdy. Na szczęście szybko zniszczony asfalt się skończył. Przy końcu tej drogi pojawił się staw Stenclówka, który nic wspólnego nie miał z zalewem, który chciałem obejrzeć w okolicach Strumienia. Po przebyciu ul. Brzozową kilku kilometrów pełnią zieleni, nareszcie dotarłem do jej końca, gdzie zielona tabliczka informująca nakazała mi skręcić w prawo na drogę 939 w kierunku Strumienia. Po kilku kilometrach dojechałem do Wisły Małej. Tutaj po mojej lewej stronie mogłem podziwiać piękny widok gór i Zalew Goczałkowicki w całej okazałości. Niestety trwało to bardzo krótko, bo mój docelowy punkt był niecałe 4km dalej, czyli Strumień. Będąc już w Strumieniu na malutkim, ale bardzo urokliwym rynku posiliłem się dwoma bananami. Przed wyjazdem planowałem wrócić tą samą drogą do domu, jednak po rozmowie z zapalonym rowerzystą z Pszczyny przy delikatesach w Strumieniu, stwierdziłem, że drogą 939 udam się do Pszczyny. Droga podobała mi się jeszcze bardziej,
niż ta od drugiej strony. Było wiele łagodnych podjazdów i pięknych widoków. Gdy już po kilkunastu km dojechałem pod sam rynek w Pszczynie, nie spodziewałem się, że aż tyle ludzi będzie na "Daisy Days". Na płycie rynku organizatorzy zafundowali masę atrakcji, w szczególności ładne kompozycje kwiatów i zielonych drzewek. Zdążyłem też na uroczystą defiladę złożona z kilkudziesięciu koni, która przejechała dookoła zamku, kierując się później alejką prowadzącą do wyjazdu z rynku. Przejechałem cały park i rynek aby znaleźć wolną ławkę na zjedzenie ostatnich już dwóch bananów. Niestety wszystkie ławki były zajęte przez zwiedzających. Napotkałem się nawet na turystów z Włoch. Frekwencja w Pszczynie w niedzielne popołudnie dopisała. Powrót zaplanowałem tradycyjnie już drogą 935 do Suszca. Tam resztę drogi pokonałem bocznymi drogami przez Królówkę i Orzesze(Zgoń). Dojeżdżając do centrum Gostyni czekały mnie jeszcze skromne podjazdy w Wyrach, które odczuły już moje nogi. Na szczęście miałem już kilka km do domu, więc siły wystarczyły do samego końca. Pogoda przez całą wycieczkę dopisała, było bardzo ciepło, widoki przepiękne przy Zalewie Goczałkowickim.
Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Wyry -> Gostyń -> Orzesze(Zgoń)
-> Królówka -> Suszec -> Kobielice -> Radostowice -> Poręba -> Brzeźce -> Wisła Wielka -> Wisła Mała -> Strumień -> Wisła Mała -> Wisła Wielka -> Łąka ->Pszczyna -> Radostowice -> Kobielice -> Suszec -> Królówka -> Orzesze(Zgoń)
-> Gostyń -> Wyry -> Mikołów(Centrum)