micheleangelo prowadzi tutaj blog rowerowy

micheleangelo

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:531.00 km (w terenie 59.00 km; 11.11%)
Czas w ruchu:22:55
Średnia prędkość:23.17 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Maks. tętno średnie:25 (13 %)
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:44.25 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Dolina Trzech Stawów

  • DST 51.00km
  • Teren 29.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRavg 19( 10%)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 | dodano: 04.04.2016

Po wczorajszej pierwszej jeździe w sezonie postanowiłem trochę rozjeździć przemęczone nogi. Wybrałem chyba najlepsze rozwiązanie z możliwych, mianowicie wycieczkę rowerową na Dolinę 3 Stawów (Muchowiec). Trasę rozpocząłem od centrum Mikołowa kierując się w stronę Biedronki przy os. Kochanowskiego. Następnie dojechałem do świateł po czym musiałem się trochę pomęczyć aby dojechać na sam szczyt górki tuż obok bazy transportowej "Kuźnia Trans". Odczułem niestety wczorajsze konsekwencje pierwszej wycieczki. Później było tylko z górki jak w życiu, łatwo i przyjemnie. Dojeżdżając do centrum Podlesia odbiłem w lewo tak jak jedzie autobus 37 na Kostuchnę.
Jednak po chwili skręciłem na ul. Sołtysią, gdzie znajduje się boisk do piłki nożnej lokalnego klubu młodzieżowego. Po kilku kilometrach dojechałem do Murcek gdzie przed torami odbiłem w lewo w piękną alejkę, która ciągnęła się jak droga do nieba ;)  Droga ta cały czas lekko pnie się w górę przez niecały km (ok. 700m). Najlepsze jest w tym, że za każdym kolejnym zakrętem wznosi się o kilka procent i
poziom wzrasta o kolejną trudność. Ostatnie metry są bardzo wymagające i nazwałem je ścianką z Fleche Wallone ;) Gdy dojedzie się już do końca, to od razu widać wjazd do początku szlaku rowerowego, który prowadzi pod sama Dolinę 3 Stawów. Obliczyłem, że od tego miejsca jest około 7 km do samego parku na 3 Stawach. Droga na szlaku jest na początku przyjemna, prowadzi lekko w dół jednak tam zawsze jest sporo wyciętych drzew i na drodze leży masa ostrego drewna z pnia ściętych drzew. Trzeba więc uważać aby nie przebić opony ;)  Po przejechaniu  km, rozpoczyna się tam lekki podjazd szutrowy, który prowadzi do drogi na Ochojec. Są tam jeszcze chyba takie 2 górki do przejechania, gdzie za każdym razem przecinają tę samą drogę do Szpitala w Ochojcu. Środek szlaku to miejsce spotkania się dwóch dróg przy, którym jest punkt na odpoczynek w postaci drewnianych ławeczek. Jadąc prosto przed siebie kierujemy się na Giszowiec, a skręcając w lewo na Dolinę 3 Stawów. Ja wybrałem pierwszy wariant a więc, kierowałem się na Giszowiec. Szlak jest bardzo dobrej jakości, większość niego prowadzi asfaltem (ok. 2 km). Dojeżdżając do końca mamy przed oczyma piękny sztuczny zalew i miejsce wypoczynku dla mieszkańców dzielnicy Giszowiec z Katowic. Zawsze znajdzie się  tam jakiś zapalony, emerytowany wędkarz ;) Zrobiłem sobie tylko szybko zdjęcia i po minucie skierowałem się w kierunku Doliny 3 Stawów. Wracając się dojechałem do wspomnianego rozwidlenia na szlaku i dojechałem do pierwszego przejazdu kolejowego. Kilka chwil później znalazłem się na tzw, 3 górkach, gdzie znajduje się pobliski tartak. Trzeba przejechać na drugą stronę drogi (obok tartaku) i mamy praktycznie końcówkę szlaku do dokończenia. Tam czeka na nas niemiła niespodzianka w postaci ostatniego przejazdu kolejowego.Bardzo często stoją tam wagony z węglem, z których pot spływa ;) Na szczęście droga była wolna, więc z radością wjechałem w początek parku 3 stawów. Wcześniej zatrzymałem się jednak w pobliskiej stadninie koni, gdzie od kilku lat rośnie jak na drożdżach piękny maleńki źrebak. Minie rok, dwa i będzie już miał swój dowód osobisty ;) Nie mogłem się powstrzymać jego mądremu spojrzeniu, więc piękno tego szlachetnego zwierzęcia uwieczniłem na zdjęciach. Były tam jeszcze jakieś dwa niezidentyfikowane osobniki maści białej i czarnej, ale zwątpiłem gdy je ujrzałem z bliska ;) Po udanej sesji fotograficznej, dojechałem na początek ścieżki dla rolkarzy i rowerzystów. Przejechałem ją wzdłuż i wszerz, po czym po krótkim odpoczynku udałem się tą samą drogą powrotną. Wyjeżdżając ze szlaku, będąc w Kostuchnie, zjechałem do Murcek, po czym udałem się w stronę Podlesia. Niestety znowu będąc w Podlesiu odczułem zmęczenie w nogach. Na domiar złego zabrałem dziś ze sobą tylko jeden bidon. Jak się później okazało, na dzisiejszy upał (momentami 25 stopni) to było stanowczo za mało. Musiałem wracać z 3 stawów bez picia, bo nie miałem przy sobie pieniędzy ;) Wracałem więc drogą boczną przez lat do Mikołowa z Podlesia. Wziął mnie również straszny głód, a skutki były opłakane. Nogi przestały kręcić, odcięło prąd po kolarsku i wlokłem się do domu z prędkością 12 km/h. Wstyd, parodia i śmiech jakich mało. Średnią dnia miałem kiepska więc nie zależało mi na dobrym tempie na zakończenie wycieczki rowerowej. Pogoda dopisała, forma w nogach nie, ale o to w tym chodzi, aby czerpać radość z jazdy bez względu na słabości. Mam nadzieję, że następnym razem będzie znacznie lepiej. Do trzech razy sztuka :)

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Katowice(Podlesie) -> Katowice(Kostuchna) -> Katowice(Murcki) -> Katowice(Giszowiec) -> Katowice(Muchowiec) -> Katowice(Murcki) ->Katowice(Kostuchna) -> Katowice(Podlesie) -> Mikołów(Centrum)


































Pierwsze koty za płoty ;)

  • DST 59.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRavg 23( 12%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 kwietnia 2016 | dodano: 03.04.2016

Zawsze ciężko jest rozpocząć kolejny sezon na rowerze mając w perspektywie myśli o pierwszym bólu w nogach po zimowym śnie
starego niedźdwiadka polarnego, który przespał całą zimę na rowerze ;) Długo zastanawiałem się nad moimi dwoma trasami, które
bardzo uwielbiam i dają mi wiele satysfakcji i radości po zakończonym treningu. Padło na znacznie łatwiejszą wersję, za to ze zwiększonym dystansem przed założeniami ostatecznymi. Skreśliłem trasę ze wszystkimi możliwymi podjazdami w regionie niczym
na trasie klasycznych wyścigów w Ardenach jak Liege-Bastogne-Liege ;) Miałem na myśli pętlę Mikołów (centrum)-Katowice(Podlesie)-Tychy (Wilkowyje)-Wyry-Łaziska Średnie/Górne-Orzesze-Mikołów(Bujaków)-Mikołów(centrum): 44km. Gdybym ją przejechał dzisiaj to pewnie nie chciałoby mi się teraz tego pisać ;) Pogoda dopisała, jednak trochę za grubo się ubrałem jak na dzisiejszą pogodę (ocieplane spodnie na jesień/polar ;) Zły ubiór sprawił, że niepotrzebnie energię na jazdę traciłem przez oddawanie
dużej ilości ciepła na zewnątrz organizmu. Szczęście, że miałem ze sobą 2 bidony o pojemności 0,5 l czystej wody ;) Wracając do dzisiejszej trasy, to była to bardzo przyjemna trasa o profilu prawie jak stół. Niestety zapędziłem się w okolicę gdzie najbardziej wieje.
Ale o tym później. Trasa debiutu 2016 wyglądała następująco: Mikołów(centrum)-Wyry-Gostyń-Orzesze(Zgoń)-Królowka-Suszec, następnie powrót tę samą drogą i zjazd w prawo we Wyrach w kierunku Tychy (Wilkowyje)-Katowice(Podlesie) - Mikołów(centrum). Pełen dystans trasy optymalny jak na pierwszy raz w sezonie: 59 km, dla okrągłego rachunku zabrakło 1 km ;) Kręciło się ok, aż do momentu wjechania w odkryte pola bez drzew w Orzeszu-Zgoń, do tego wiejski afalt i jazda jak na wyścigach we Flandrii po rantach ;) Tam zawsze wieje a prędkość spada momentalnie do 20 km/h. Jadąc mam uczucie jakbym jechał przez km na wzniesieniu o nachyleniu 7-8 % jak znany w okolicy podjaz za Ogrodem Botanicznym w Mikołowie w stronę Centrum. Gdy przejechałem ten newralgiczny punkt dzisiejszej trasy, nogi puściły mówiąc żargonem kolarskim i znowu prędkość wróciła na przeciętne 27-30 km/h. Gdy dojechałem do Kościoła w Suszcu, na minutę sie zatrzymałem i posiliłem się symboliczną kanapką słodką aby uzupełnić cukry, które wraz z ubytkiem soli mineralnych ubyły z mojego baku energetycznego, który powiększył się po zimie do 5cm więcej w obwodzie ;) Wróciłem tym samym wariantem co wcześniej, z tą różnicą, że na skrzyżowaniu w Wyrach odbiłem w prawo na Tychy Wilkowyje, po czym zacząłem swoją walkę z mięśniami. Niestety dojeżdżając do praktycznie ostatniego podjazdu dzisiaj w Podlesiu za sławnych zakrętem z Boćkami na słupie, moje nogi były już wyczerpane i podjazd zacząłem ze ślimaczą prędkością 12 km/h. Dla porównania dodam, że bardziej wymagający i dłuższy podjazd o większym nachyleniu o kilka % za Ogrodem Botanicznym w Mokrym pokonuję z prędkością 21-24 km/h, więc już miałem obraz, że do optymalnej formy mi jeszcze bardzo daleko. Niestety mocny ból czułem w lewym mięśniu czworogłowym od strony wewnętrznej tuż obok kolana. To chyba wiąże się z moją psychiką, bo po drobnym wypadku sprzed kilkunastu lat, staram się mniej obciążać prawą nogę, przez co też 4-ka jest ciut mniej rozwinięta w udzie. Ostanie pseudo wzniesienie przy Barbarze było łagodniejsze dla moich słabych nóg :) Wypad mogę zaliczyć do udanych, bo kondycja jest jak na lato, tylko, że nogi nie takie świeże i dynamiczne jak na przełomie lipca/sierpnia. Mam nadzieję, że szybko zrzucę zbędne 4 kg z mojego brzuszka i wtedy będę śmigał po moich górkach z bólem w nogach, jednak ze znacznie większą prędkością średnią ;) Pisząc to odczuwam lekkie pieczenie mięśni charakterystyczne po wysiłku i zmęczenie organizmu, przy głębszym braniu oddechu w stukaniu w klawiaturę ;) Noc to najlepsze lekarstwo na regenerację. Dobranoc Wszystkim :)

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Wyry -> Gostyń -> Orzesze(Zgoń) -> Królówka -> Suszec -> Królówka -> Orzesze(Zgoń) -> Gostyń ->
 Wyry -> Tychy(Wilkowyje) -> Katowice(Podlesie) -> Mikołów(Centrum)