micheleangelo prowadzi tutaj blog rowerowy

micheleangelo

Zbiornik Goczałkowicki

  • DST 107.00km
  • Czas 04:39
  • VAVG 23.01km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRavg 23( 12%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 maja 2016 | dodano: 22.05.2016

Dzisiejsza trasa miała w sobie urok niezapomnianych widoków. Początkowo kręcenie rozpocząłem lekko, wyjeżdżając z centrum Mikołowa w kierunku Wyr. Nogi były przemęczone po wczorajszym wyścigiem z czasem ;) Będąc już na płaskim w Gostyni, wszystko wróciło do łask. Przyjemnie się kręciło z dala od aut od Orzesza pod sam Suszec. Następnie kilka kilometrów musiałem pokonać drogą DW935 w stronę Pszczyny, by później odbić w prawo na Porębę. Tam zaczęło się wiejskie San Francisco, czyli wąska typowa droga wśród gospodarstw rolnych ze stromymi zakrętami i spadami. Poczułem spokój i mogłem przez chwilę napawać się swojskimi klimatami zielonej i kwitnącej wsi. Gdy już dojechałem do konkretnej drogi w Brzeźcach o oznaczeniu DW933, gdzie niestety znów pojawiły się samochody, kierowałem się w kierunku Wisły Wielkiej. Miałem dwie opcje: jechać drogą z oznaczeniem drogowskazu przy Kościele w Brzeźcach : "Wisła Wielka 7", lub zaczerpnąć informacji od gościa komunijnego, który zbliżając się z oddali, wchodząc ku schodom restauracji zapinał dopiero rozporek w spodniach ;) ;) Nie zawadziło go zapytać i doradził aby jechać dalej i później skręcić w lewo. Opowiedział, że droga mniej uczęszczana od tej obok Kościoła, biegnąca cały czas lasem. Zaufałem mu i pojechałem dalej i wpatrywałem się w ten zjazd. Droga DW933 tutaj przebiegała wśród urodzajnych pól dobrej jakości asfaltem. Po chwili pojawiła się zielona tabliczka Mizerów, gdzie tuż obok niej doczekałem się upragnionego zjazdu do Wisły Wielkiej drogą leśną wskazaną przez tablicę informacyjną. Na lewo był zjazd w stronę Wisły Wielkiej, na prawo w stronę przebytego już dziś Suszca, na wprost kontynuacja drogi DW933, w kierunku Jastrzębia Zdrój. Pojechałem więc w lewo i zacząłem przeklinać po cichu tego pana z otwartym rozporkiem, który zapewniał mnie o świetnej drodze. Wszystko się zgadzało, był spokój, cisza, las, zero samochodów i kilku napotkanych rowerzystów. Niestety asfalt był w opłakanym stanie, więc odbiło się to na komforcie jazdy. Na szczęście szybko zniszczony asfalt się skończył. Przy końcu tej drogi pojawił się staw Stenclówka, który nic wspólnego nie miał z zalewem, który chciałem obejrzeć w okolicach Strumienia. Po przebyciu ul. Brzozową  kilku kilometrów pełnią zieleni, nareszcie dotarłem do jej końca, gdzie zielona tabliczka informująca nakazała mi skręcić w prawo na drogę 939 w kierunku Strumienia. Po kilku kilometrach dojechałem do Wisły Małej. Tutaj po mojej lewej stronie mogłem podziwiać piękny widok gór i Zalew Goczałkowicki w całej okazałości. Niestety trwało to bardzo krótko, bo mój docelowy punkt był niecałe 4km dalej, czyli Strumień. Będąc już w Strumieniu na malutkim, ale bardzo urokliwym rynku posiliłem się dwoma bananami. Przed wyjazdem planowałem wrócić tą samą drogą do domu, jednak po rozmowie z zapalonym rowerzystą z Pszczyny przy delikatesach w Strumieniu, stwierdziłem, że drogą 939 udam się do Pszczyny. Droga podobała mi się jeszcze bardziej,
niż ta od drugiej strony. Było wiele łagodnych podjazdów i pięknych widoków. Gdy już po kilkunastu km dojechałem pod sam rynek w Pszczynie, nie spodziewałem się, że aż tyle ludzi będzie na "Daisy Days". Na płycie rynku organizatorzy zafundowali masę atrakcji, w szczególności ładne kompozycje kwiatów i zielonych drzewek. Zdążyłem też na uroczystą defiladę złożona z kilkudziesięciu koni, która przejechała dookoła zamku, kierując się później alejką prowadzącą do wyjazdu z rynku. Przejechałem cały park i rynek aby znaleźć wolną ławkę na zjedzenie ostatnich już dwóch bananów. Niestety wszystkie ławki były zajęte przez zwiedzających. Napotkałem się nawet na turystów z Włoch. Frekwencja w Pszczynie w niedzielne popołudnie dopisała. Powrót zaplanowałem tradycyjnie już drogą 935 do Suszca. Tam resztę drogi pokonałem bocznymi drogami przez Królówkę i Orzesze(Zgoń). Dojeżdżając do centrum Gostyni czekały mnie jeszcze skromne podjazdy w Wyrach, które odczuły już moje nogi. Na szczęście miałem już kilka km do domu, więc siły wystarczyły do samego końca. Pogoda przez całą wycieczkę dopisała, było bardzo ciepło, widoki przepiękne przy Zalewie Goczałkowickim.

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Wyry -> Gostyń -> Orzesze(Zgoń) -> Królówka -> Suszec -> Kobielice -> Radostowice -> Poręba -> Brzeźce -> Wisła Wielka -> Wisła Mała -> Strumień -> Wisła Mała -> Wisła Wielka -> Łąka ->Pszczyna -> Radostowice -> Kobielice -> Suszec -> Królówka -> Orzesze(Zgoń) -> Gostyń -> Wyry -> Mikołów(Centrum)



Lekko i przyjemnie

  • DST 42.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 26.25km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRavg 26( 14%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2016 | dodano: 21.05.2016

Dzisiejszy czas spędzony na rowerze poświęciłem regeneracji moich nóg po dłuższej wczorajszej trasie. Najrozsądniejszym rozwiązaniem było trzymać się z daleka od pobliskich podjazdów. Wybrałem więc przyjemną trasę prowadzącą południowymi dzielnicami Katowic. Wycieczkę rozpocząłem wjazdem w pobliskie Łaziska Średnie, po czym przejechałem na drugą stronę ul. Pszczyńskiej w Wyrach. Tam miałem krótki podjazd we Wyrach, więc nie oszczędzałem zbytnio nóg, aby zaczerpnąć namiastki jazdy po beskidzkich przełęczach. Od tego moment miałem płasko jak stół do Katowic-Podlesia. Łagodny podjazd czekał mnie jeszcze tylko na Kostuchnie przy nowo otwartej cukierni tuż obok świeżo powstałej sygnalizacji świetlnej. Będąc już za Kostuchną, zaczął się mój mroczny leśny High-Way do Murcek ;) Później skręciłem w lewo i kilkoma kilometrami przecinającymi dwukrotnie szlak rowerowy na Dolinę 3 Stawów dotarłem do Szpitala w Katowicach-Ochojcu. Drogę powrotną do Mikołowa poprowadziłem tradycyjnie przez ul. Jankego w Piotrowicach, a następnie przez Kostuchnę zjechałem do Podlesia, aby na sam koniec lekko wspiąć się do centrum Mikołowa. Nogi pomimo zmęczenia wczorajszą "setką" lekko się kręciły. Na sam koniec od Podlesia miałem silny czołowy wiatr.

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Łaziska Średnie -> Wyry -> Tychy(Wilkowyje) -> Katowice(Podlesie) -> Katowice(Kostuchna) -> Katowice(Murcki) -> Katowice(Ochojec) -> Katowice(Piotrowice) -> Katowice(Kostuchna) -> Katowice(Podlesie) -> Mikołów(Centrum)



Knurów

  • DST 101.00km
  • Czas 04:01
  • VAVG 25.15km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRavg 25( 13%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 maja 2016 | dodano: 20.05.2016

Dzisiejszy plan dłuższej wycieczki wyszedł spontanicznie w Orzeszu, gdy  po przejechaniu lekkich wzniesień w Łaziskach z wiatrem czołowym wiedziałem, że będę się męczyć. Pierwotnie miałem pokonać dwie rundy (2x44km) na trasie od Mikołowa przez Podlesie, Wilkowyje, Łaziska Górne, Orzesze, Bujaków. Wyszło trochę inaczej, w Orzeszu na rondzie pojechałem w kierunku Rybnika. Mijając Bełk zjechałem w prawo na Czerwionkę-Leszczyny, gdzie drogą 924 pojechałem do mekki górnictwa i rodzinnego miasta Jerzego Dudka: Knurowa. Następnie drogą 921 przez Kuźnię Nieborowską dotarłem do miejscowości Pilchowice (nie mylić z Piechowicami niedaleko Karpacza ;)). Napotkałem nieopodal kolejnej miejscowości: "Dolna Wieś" podjazd oznaczony 6% nachyleniem na krótkim 200 metrowym odcinku. Powiem szczerze, że te tabliczki chyba trochę są przereklamowane, bo jakoś nie czuć było tego w nogach ;) Droga niestety nie była tutaj dobrej jakości. Na szczęście szybko dotarłem do drogi nr. 78 widniejącej dumnie na patriotycznej czerwonej tabliczce ;) Od tego miejsca było około 10 km do centrum Rybnika. Dawno już nie jechałem drogą, która ma bardzo szerokie bezpieczne pobocze z dobrej jakości asfaltem. Czułem się znacznie bezpieczniej niż na wcześniejszych tutejszych drogach bez pobocza lub tylko z zarysem linii pobocza. Rybnik przywitał mnie znacznie lepszą, słoneczną pogodą i korkami samochodowymi w godzinach szczytu. Na rynku obok Kościoła zrobiłem sobie 10 minutową przerwę na skonsumowanie dwóch słodkich bułek z nadzieniem znanej wszystkim markowej czekolady w słoiczku do smarowania ;) Drogę powrotną zaplanowałem najprostszą trasą,czyli drogą 925 w  stronę Orzesza. Będąc już w centrum Orzesza, tradycyjnie na drugim rondzie odbiłem w lewo w stronę Bujakowa. Tam nogi odczuły już 90 km, więc nie forsowałem zbytnio nóg i ostatki reszty mocy zostawiłem na deser końcówki trasy. Chodzi mi oczywiście o ściankę 700 metrową tuż za Ogrodem Botanicznym w Mikołowie. Rozpocząłem ją z prędkością 20 km/h. Niestety na samej górze odpuściłem, aby nie forsować organizmu. 
Reszta ostatnich kilometrów upłynęła bardzo szybko, poza przymusowym postojem na skrzyżowaniu świetlnym tuż przed ul. Rybnicką w Mikołowie. Pogoda przez połowę trasy była zachmurzona z wiejącym lekko nieprzyjemnym dla odkrytych rąk wiatrem. Droga powrotna była przyjemna w słońcu i temperaturze powietrza powyżej 23 stopni Celsjusza. Wstyd się przyznać, ale dzisiaj bylem pierwszy raz w Knurowie ;)

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Katowice(Podlesie) -> Tychy(Wilkowyje) -> Wyry -> Łaziska Średnie -> Łaziska Górne -> Orzesze -> Bełk -> Czerwionka-Leszczyny -> Knurów -> Pilchowice -> Rybnik -> Bełk -> Orzesze -> Bujaków -> Mikołów(Mokre) -> Mikołów(Centrum)



Suszec

  • DST 60.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 26.09km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRavg 26( 14%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 maja 2016 | dodano: 13.05.2016

Pogoda była dzisiaj zupełnie inna niż prognozy to przewidywały, miało lać od południa, a tak naprawdę było tylko lekka mżawka w Orzeszu(Zgoń) przez 2 minuty oraz w Katowicach-Podlesiu na chwilę popadało bardziej. Cały czas w kierunku Suszca wiatr był sprzyjający, zachmurzenie umiarkowane, a temperatura powietrza najbardziej optymalna dla roweru. Wracając z powrotem ze Suszca w stronę Wyr, wiatr również nie był uciążliwy, jednak organizmowi wdawał się już chłód. Pogoda pogorszyła się trochę w Wilkowyjach oraz Podlesiu, wiatr wzmógł się bardziej i miejscami popadało. Nogi były bardziej wypoczęte niż wczoraj, nie czułem przemęczenia.

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Wyry -> Gostyń -> Orzesze(Zgoń) -> Królówka -> Suszec -> Królówka -> Orzesze(Zgoń) -> Gostyń -> Wyry -> Tychy(Wilkowyje) -> Katowice(Podlesie) -> Mikołów(Centrum)



Rozkręcenie nóg

  • DST 44.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRavg 24( 13%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 maja 2016 | dodano: 12.05.2016

Po wczorajszej pierwszej trasie w sezonie powyżej 100 km, postanowiłem rozjeździć przemęczone nogi. Na początku mięśnie były trochę zamulone, jednak z czasem wszystko puściło. Niestety w początkowej fazie trasy miałem mocny wiatr czołowy. Wjeżdżając do Łazisk, niesprzyjający wiatr ustał, więc znacznie przyjemniej pokonywało mi się pobliskie podjazdy. Ostatnie strome ścianki przy Ogrodzie Botanicznym w Mikołowie nie dały odczuć zbytnio wczorajszego dystansu moim mięśniom.

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Katowice(Podlesie) -> Tychy(Wilkowyje) -> Wyry -> Łaziska Średnie -> Łaziska Górne -> Orzesze ->Bujaków -> Mikołów(Mokre) -> Mikołów(Centrum)



Babice - Zamek Lipowiec

  • DST 121.00km
  • Czas 05:15
  • VAVG 23.05km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRavg 23( 12%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 maja 2016 | dodano: 11.05.2016

Pierwszy raz na rowerze postanowiłem odwiedzić malownicze Województwo Małopolskie z pięknymi widokami na Tatry :)
Trasę rozpocząłem od centrum Mikołowa kierując się na Katowice-Podlesie przez Kopalnię Boże Dary w Murckach. Tam za kopalnią kawałek dojechałem ul. Boya-Żeleńskiego do drogi Beskidzkiej, która prowadziła przez 9 km lasem aż do Kopalni w Mysłowice(Wesoła).
Odcinek drogi Beskidzkiej pomiędzy kopalnią Boże Dary a Wesołą zawsze był w opłakanym stanie ze względu na szkody górnicze oraz
ciężki transport z węglem. Dzień wcześniej zobaczyłem sobie tę drogę w internecie i nie moglem wyjść z podziwu w jakim stanie jest obecny asfalt. Moje przypuszczenia się sprawdziły. Droga była prosta jak stół, gdzieniegdzie były tylko lekkie pęknięcia. Ostatnio byłem tutaj niecałe 10 lat temu, więc od tej pory musiało się dużo zmienić. Gdy byłem już na rondzie w Mysłowicach (Wesołej) zobaczyłem reprezentatywne czerwone koło górnicze postawione na wysepce ronda. Terenami kopalnianymi Wesołej ul. Piastów Śląskich dojechałem do przejazdu kolejowego, który był zamknięty ze względu na przejazd transportu węglowego. Po kilku chwilach udałem się malowniczą ul. Murckowską/Brata Alberta do Imielina. Drogą DW 934 kierowałem się na Chełm Śląski. Tutaj na chwilę przystanąłem aby uwiecznić na fotografii tutejszy kościół. Dojeżdżając do skrzyżowania w Kopciowicach, zrobiłem na tutejszej agrafce nawrót o 180 stopni i wjechałem na drogę DW 780 oznaczoną na tablicy Kraków/Chełmek. Od tego miejsca pod samą Libiąż droga była dobrej jakości, jednak zbyt wąska na mijające się z przeciwnych kierunków ciężarówki. Przez to, ten odcinek 10 kilometrowy do Libiąża chciałem mieć szybko za sobą. Miejscami było bardo ciasno, ciężarówki z trudem mnie omijały. Na tej drodze praktycznie nie było pobocza dla roweru. Zbliżając się do drugiego ronda przy stacji paliw Orlen na peryferiach Libiąża zjechałem na drogę DW 933, która prowadziła do Centrum Libiąża. Będąc już w centrum Libiąża przystanąłem przy tutejszym kościele. Chwilę później udałem się na krótki odpoczynek do Parku Młodości w Libiążu, który mieści przy alei Jana Pawla II. Znajduje się tutaj piękna fontanna oraz figurka Jana Pawła II z Harcerzami składającymi hołd Naszemu Papierzowi. Gdy posiliłem się batonem wyruszyłem drogą w dół do miejsca bazowego, czyli ronda przy Gościńcu na Rozdrożu i Stacji Orlen. Tam znów wjechałem w drogę DW 780 i przez Żarki ul. Oświęcimską dotarłem do miejscowości Wygiełzów z gminy Babice. Tam znajdował się malowniczo usytuowany gwóźdź programu, czyli Zamek Lipowiec i skansen o powierzchni 5,3 ha, na którym znajduje się 25 cennych zabytków budownictwa drewnianego. Całość obiektów ukazujących historię i kulturę ludową podkrakowskiej ludności osadowej usytuowano w Nadwiślańskim Parku Etnograficznym  w Wygiełzowie. Będąc już na terenie obiektów architektonicznych budownictwa XVIII wiecznego miałem do wyboru dwie ścieżki do wyboru:
trudniejszą, biegnącą ostrym nachyleniem na wzgórze zamkowe oraz łagodniejszym z aleją wzdłuż historycznych obiektów. Oczywiście wybrałem tą bardziej przystępną, bowiem miałem jeszcze rower. Po kilkuset metrach i końcu alei odbiłem ostro w lewo, gdzie przez około 300 metrów droga prowadziła i tak ostro pod górę przez rezerwat przyrody, Widoki z tego miejsca zapierały dech w piersiach. Przy samym już wzgórzu było widać całą panoramę tatr oraz pobliskie miejscowości i rozciągające się wyżyny z mnóstwem małopolskiej zieleni i żółtych łąk. Gdy już dotarłem do samego zamku, natknąłem się przy dziedzińcu na pełną energii i wigoru życia grupkę wycieczkową dzieci, które były wtajemniczana przez tutejszego giermka organizującego średniowieczne zabawy przy tarczy ;)
Po chwili wytchnienia w klimacie średniowiecznych ruin zamku ruszyłem leśną drogą w dół od razu do głównej drogi DW 780, która prowadziła mnie do Kopciowic położonych nieopodal Chełmu Śląskiego. Gdy rozpocząłem drogę powrotną od Wygiełzowa, dopiero teraz do mnie dotarło, że droga powrotna cały czas prowadziła lekko w dół do samego Chełmku. Gdy wcześniej nią jechałem od Chełmku w stronę małopolskich miejscowości, o dziwo nie odczułem tego tak bardzo, pomimo kliku faktycznie zarysowanych podjazdów dla oka ;)
Będąc już w Imielinie odczułem ulgę, bo droga od Wygiełzowa (Babice) do Chełmu Śląskiego, była naprawdę wąska i niebezpieczna ze względu na przemierzający nią często tranzyt ciężarówek. Tam jechało się już przyjemnie bez żadnego ruchu aż pod samą kopalnie w Mysłowicach (Wesołej), przy której zrobiłem sobie ostatni przystanek w celu uzupełnienia utraconych kalorii i cukru ;) Niestety obok mnie w pobliskim barze siedziało również górnicze trio, które schłodziło swoje pragnienie złotym trunkiem. Mi pozostało się tylko obejść ze smakiem, delektując się moim batonem z orzeszkami i kilkoma daktylami. Ostatnia prosta leśnej drogi z Wesołej minęła bardzo szybko i już byłem w Katowicach-Murckach/Kostuchnie. Później tylko jeszcze dojechać do Podlesia i drogą wiodącą lekko pod górę dotrzeć do centrum Mikołowa. Pogoda przez cały dzień była słoneczna, spiekło mi trochę dłonie, bo tym razem chciałem je bardziej opalić w miejscu ciągle założonych rękawiczek rowerowych. Przez przeszło 5 godzin kręcenia zjadłem 6 dużych bananów, 2 podwójne batoniki Snickers, jeden batonik Snickers, kilkanaście daktyli i wypiłem około 2 litry płynów (woda mineralna). Nogi nie były tak zmęczone jakbym się tego mógł spodziewać przed wyjazdem. Moja dieta zadziałała i przez tak dobrane składniki, miałem prawie tyle samo sił w nogach co przed wyjazdem ;) Nie doszło więc do utraty magnezu i potasu oraz soli mineralnych w moich mięśniach nóg przy pokonaniu 120 km dystansu na pofałdowanym małopolskim terenie ;)

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Katowice(Podlesie) -> Katowice (Murcki) -> Mysłowice(Wesoła) -> Lędziny -> Imielin -> Chełm Śląski -> Chełm Mały -> Chełmek -> Libiąż -> Żarki -> Wygiełzów -> Żarki -> Libiąż -> Chełmek -> Chełm Mały -> Chełm Śląski -> Imielin -> Lędziny -> Mysłowice(Wesoła) -> Katowice (Murcki) -> Katowice(Podlesie) -> Mikołów(Centrum)












































































Dopieczenie mięśni

  • DST 26.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRavg 26( 14%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 maja 2016 | dodano: 08.05.2016

Nic nie zapowiadało tak pięknej pogody późnym popołudniem. Słońce świeciło, a termometr wskazywał 25 stopni C. Postanowiłem więc sprawdzić dziś żywotność moich nóg po tygodniu kręcenia. Nie spodziewałem się, że tak dziś będzie mocno wiało, cały czas jechałem pod wiatr. Na pocieszenie ostatnie 5 km od Podlesia do centrum Mikołowa miałem z wiatrem w plecy. Nogi były jednak przemęczone i drobne podjazdy musiałem pokonywać z lekkim grymasem na twarzy. Jutro dla mnie dzień przerwy od roweru, tak samo jak na 99 Giro d'Italia ;)

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Łaziska Średnie -> Wyry -> Tychy(Wilkowyje) -> Katowice(Podlesie) -> Mikołów(Centrum)



Rybnik

  • DST 78.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRavg 26( 14%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 maja 2016 | dodano: 07.05.2016

Wczoraj pogoda była znacznie cieplejsza niż zapowiedzi synoptyczne, dziś natomiast było wręcz odwrotnie. Wypad na rower rozpocząłem po godz 11 i nic nie wskazywało, że temperatura odczuwalna będzie poniżej 19 stopni. Chłodny wiatr dał się we znaki moim rękom, będąc ubrany w krótka koszulkę. Trasę rozpocząłem od wjazdu na drogę Bielską w Mikołowie, która prowadziła w stronę Wyr. Po 10 km byłem już w Gostyni, po czym skręciłem w prawo na Orzesze Zgoń. Tam przemierzyłem charakterystyczne odkryte pola, gdzie zawsze wiatr lubi płatać figle. Znów tutaj byłem zaskoczony, bo kierunek wiatru był przeciwny do tego standardowego, nieprzyjemnego w twarz. Jechało się całkiem dobrze przez te wiejskie tereny i prędkość średnia wzrastała z każdym kolejnym kilometrem. Gdy w końcu przejechałem sielankowe krajobrazy śląskiej wsi, na horyzoncie pojawiła się droga nr 935 w Suszcu. Skręciłem
na skrzyżowaniu w Suszcu w prawo w stronę Żor, gdzie tą drogą dojechałem do centrum Rybnika. Przez ten cały odcinek 45 km z Mikołowa, wiatr miałem cały czas sprzyjający. Padł chyba dziś rekord prędkości średniej w połowie trasy. Siedząc już na rynku w Rybniku odczytałem parametry trasy i nie mogłem uwierzyć, że prędkość średnia wskazywała prawie 30 km/h :) Niestety z powrotem nie było już tak dobrze. Zawsze musi być zachowana równowaga w życiu i naturze, więc tym razem od samego Rybnika miałem nieprzyjemny i silny wiatr czołowy. Trasę powrotną z Rybnika miałem standardową na Katowice przez Bełk i Orzesze. Niestety zmęczenie z  pakietem silnego wiatru najbardziej odczułem na dziurawych drogach w Bełku. Podskakiwałem tam jak piłeczka ping-pong. Katorga skończyła się w Orzeszu, gdzie droga nabrała zupełnie innej jakości. Jednak chwilę później czekały mnie podjazdy, które musiałem pokonać na lekko przemęczonych nogach. Wiatr nadal wiał, ale już nie z taką siłą jak na płaskich terenach od Rybnika do centrum Orzesza. Nogi kręciły się dobrze na lekkich podjazdach za szpitalem chorób płucnych w Orzeszu. Nie było też tak źle w samym Bujakowie. Przemęczenie mięśni odczułem dopiero na ściance za ogrodem botanicznym w Mikołowie. Na tym wzniesieniu o długości niecałego km kręciłem z prędkością w granicach 16-18 km/h. Niestety nie było mnie już stać na moje standardowe 21 km/h w tym miejscu. Gdy miałem już wszystkie podjazdy za sobą, nareszcie moglem rozluźnić moje mięśnie za sygnalizacją świetlną i ul. Rybnicką puściłem się w dół w stronę centrum Mikołowa ;)

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Wyry -> Gostyń -> Orzesze(Zgoń) -> Królówka -> Suszec -> Rudziczka -> Żory -> Rybnik -> Stanowice -> Bełk -> Orzesze -> Bujaków -> Mikołów(Mokre) -> Mikołów(Centrum)




Gliwice

  • DST 59.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRavg 26( 14%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 maja 2016 | dodano: 06.05.2016

Po dwóch wcześniejszych nieudanych próbach ze względu na burzową i wietrzną pogodę, dziś wreszcie po raz pierwszy w tym roku udało mi się odwiedzić Gliwice. Pogoda przez całą drogę była wymarzona, czyli bezwietrzna i ciepła. Wybrałem ciekawą i mało ruchliwą trasę z atrakcyjnymi punktami do zwiedzania w wolnym czasie. Tradycyjnie trasę rozpocząłem od pokonania pobliskich podjazdów, zanim dostałem się do płaskiej trasy prowadzącej do Gliwic. Musiałem pokonać pagórkowatą, ale dającą wielką frajdę dla moich nóg trasę rozciągającą się od Łazisk Średnich biegnącą przez Orzesze. Przy hucie szkła w Orzeszu skręciłem w lewo w stronę Ornontowic. Tutejsza droga prowadzącą przez centrum Ornontowic jest kiepskiej jakości ze względu na szkody górnicze, jednak sam profil i ukształtowanie widokowe jest na wysokim poziomie ;) Gdy przejechałem już długą prostą ornontowicką aleję, kolejnym miejscem były Gierałtowice. Tutaj teren dał więcej przestrzeni, jeśli chodzi o pobliskie pola, profil również chwilami lekko się wznosił. Tuż przed Gliwicami usytuowana jest ciekawa miejscowość o ładnie brzmiącej nazwie Bojków, która należy już do miasta Gliwice ;) Spodobała mi się tutaj infrastruktura przeznaczona dla rowerzystów. Tutejsza ścieżka rowerowa ma szeroki czarny asfalt i prowadzi praktycznie przez 4km do samego centrum Gliwic. Gdy dotarłem bezpiecznie i szybko ścieżką rowerową do centrum Gliwic, na skrzyżowaniu przed ul. Pszczyńską szybko zawróciłem i podążyłem tę samą trasa do Orzesza. Walkę z podjazdami dokończyłem w Orzeszu, gdzie po drodze miałem jeszcze Bujaków i ściankę w mikołowskim ogrodzie botanicznym. Po zaliczeniu wszystkich możliwych podjazdów w okolicy podążyłem za skrzyżowaniem świetlnym ul. Rybnicką do samego centrum Mikołowa. 

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Łaziska Średnie -> Łaziska Górne -> Orzesze -> Ornontowice -> Gierałtowice -> Bojków -> Gliwice -> Bojków -> Gierałtowice -> Ornontowice -> Bujaków -> Mikołów(Centrum)



Paprocany

  • DST 41.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 18.09km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRavg 18( 10%)
  • Sprzęt Wheeler Pro Line 2800 "26" MTB
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 maja 2016 | dodano: 05.05.2016

Pogoda dziś była optymalna na dłuższą wycieczkę rowerową, więc nie musiałem się spieszyć przed ewentualną burzą. Popołudnie zapowiadało się słoneczne, jednak nie przewidziałem, że szybko temperatura podskoczy o klika stopni do góry. Po dłuższej przerwie
powróciłem do dłuższych spodni i polaru, mając na uwadze zmienną i kapryśną pogodę ostatnich dni. Niestety godzinę później po wyjeździe, promienie słońca operowały bardziej po moich plecach ;) Wybrałem dziś trasę, która w pełni ukierunkowana jest na turystykę przyrodniczo-regioznawczą okolicznych lasów nadleśnictwa Kobiór. Musiałem pokonać trochę drogi okolicznymi szutrami, aby wjechać
do dzielnicy Tychów: Wilkowyje. Na chwilkę przystanąłem aby uwiecznić oryginalne i historyczne tablice pamiątkowe, przypominające o historii tej zielonej i spokojnej części Tychów, gdzie życie przemija wolniej i spokojniej w przeciwieństwie do zabudowanego osiedlami A-Z centrum Tychów. Szlak leśny rozpocząłem jak zawsze powyżej szkoły podstawowej w Wilkowyjach. Wszystkie szlaki są tutaj bardzo dobrze opisane, więc nie można się zgubić ;) Dojeżdżając do dzielnicy Tychów (Żwaków) kawałek przejechałem przez domkowe osiedla i za ul.Bielską na przejeździe rowerowym wjechałem w końcówkę szlaku zatrzymując się na chwilkę przy stadninie konnej. Będąc już przed wjazdem do Paprocan, postanowiłem objechać jezioro w kierunku Pałacyku w Promnicach. Wróciłem tą samą alejką z Promnic do paprocańskiej przystani Marina ;) Niestety nie było zacumowanych jachtów na jeziorze. Na pocieszenie były całkiem przyzwoite dwie łodzie z żaglami ;) Nie było dziś takiego wiatru jak wczoraj, więc przyjemnie można było skupić się na pięknie przyrody.
Wariant powrotny wybrałem w Żwakowie, gdzie na ul. Myśliwskiej za przedszkolem skręciłem w prawo w ul. Borową. Minąłem kilka osiedli, po czym znów rozpocząłem zmagania z drogami gruntowymi wśród gospodarstw. Leśną przygodę zakończyłem wyjazdem z lasu na ul. Obywatelską w Tychach-Wilkowyjach przy pętli autobusowej.

Plan trasy: Mikołów(Centrum) -> Tychy(Wilkowyje) ->Paprocany -> Promnice -> Paprocany -> Tychy(Wilkowyje) -> Mikołów(Centrum)